poniedziałek, 6 lipca 2009

4 dni do wyjazdu


Ostatni weekend zamiast na „Heinekenie” spędziliśmy pod hasłem „przygotowań do wyjazdu”. Od rana kompletowaliśmy wszelkie niezbędne części, płyny eksploatacyjne i ciuchy. Wczoraj Piotr założył jeszcze nowe opony (TKC – klocki) i Africa teraz aż się prosi aby zabrać ją na jakieś off-road’y. Ania w tym czasie załatwiała olej. Przygotowaliśmy ochraniacze na plastiki, żeby sakwy ich nie porysowały. Mamy już ten patent sprawdzony na poprzednich wyjazdach. Docięliśmy folię na wymiar pod nasz namiot Arco Marabut. W Vigorku, do gmoli dokręciliśmy podstawkę na butelkę lub bidon. Tak naprawdę po wielu latach podróży jesteśmy w stanie przewidzieć różne potrzeby i doskonale się przygotować. Na miesiąc czasu będziemy spakowani w jeden niewielki nieprzemakalny worek, resztę stanowić będą części zamienne, benzyna lub olej. W ciągu tygodnia załatwiliśmy wszelkie możliwe ubezpieczenia, pozwolenia, jak również międzynarodowe prawo jazdy. Kupiliśmy parę ostatnich gadżetów: krzesiwko, składane w harmonijkę kubeczki sylikonowe (400ml). Fantastyczna sprawa, jeżeli nie można pozwolić sobie na naczynia zabierające dużo miejsca… Kolejną fajną rzeczą jest pieprzniczko – solniczka. Pudełeczko niewiele większe niż pudełko zapałek, pomieści trzy przyprawy, każdą z osobnym otworkiem. Fajnie, że pojawiają się takie „zabawki”, bo dzięki nim możemy ograniczyć nasz bagaż do minimum niekoniecznie rezygnując z wielu przydatnych rzeczy.

W czwartek czeka nas ostateczne dopakowanie. Mamy nadzieję, że po ostatnich mocno burzowych dniach, będziemy mogli rozpocząć naszą podróż w suchych warunkach…:)