poniedziałek, 27 lipca 2009

Ostatni dzien w Rosji


Rano zbudzil nas deszcz. Tak sie nam przynajmniej wydawalo. Okazalo sie ze to nie krople deszczu, tylko setki komarow uderzaja w tropik namiotu wydajac podobny odglos. Wszystkie tylko czekaja aby nas dopasc ;-).

Po sniadaniu (nudle w sosie serowym) ruszylismy w strone asfaltu (glownej drogi) . Polwysep Rybacki zegnal nas jednak prawdziwym deszczem, ktory byl tak duzy, ze bardzo rozmoczyl droge. Tego sie obawialismy - strome podjazdy i zjazdy pokryte glina i sliskimi kamieniami mocno utrudnily nam droge. Dobrze ze Afryka ma klocki! Anula walczyla najdzielniej jak mogla, ale niestety polegla na wielkiej gliniastej dziurze na przedostatnim podjezdzie. Motocykl zlapal uslizg przedniego kola, ale wywrotka byla niegrozna - nic sie jej nie stalo! Gmole i handbary dobrze spelnily swoje zadanie! Motocykl jest wiec bez sladu upadku!

Pojechalismy dalej w kierunku granicy Rosji z Norwegia. W tym miejscu musimy wspomniec, ze plw. Rybacki stal sie jednym z tych miejsc na ziemi, ktore naleza do naszych ulubionych. To miejsce ma magie w sobie!!!

Droga do Kirkenes byla ladna, lecz niestety bylo nam dane zaznajomic sie z nia w deszczu. Przejechalismy przez wiele baz wojskowych np. Sputnik. Minelismy tez miasto o sensownej nazwie Zapolarnyj i Nikiel. Obydwa to wielkie osrodki przemyslowe. Sprawiaja one bardzo przygnebiajace wrazenie... Wielkie kominy z ktorych wydobywaja sie kleby smierdzacego dymu, lecace nad miasto zbudowane w latach 50'. Teraz to rozpadajaca sie wielka plyta. Na ludzkich twarzach widac smutek, co zreszta nas nie dziwilo. Bedac w tych miastach, mozna sie mocno podlamac i popasc w gleboka depresje. Nie ma tu zieleni. Wszystko jest w czarnych kolorach. To okropny widok jak ludzie dorastaja wraz z chorobami pluc, gruzlica... Od dziecinstwa sa skazani na taka sytuacje... Bardzo nam ich zal.

Teraz jestesmy w Norwegi, ok 80 km za granica i strasznie tesknimy za Rosja! Glownie za ludzmi, ktory sa 'prawdziwi', serdeczni i bardzo otwarci na nas. Nie ma w nich cienia falszu, podejrzliwosci. Rozni ludzie, rozne historie ich zycia, ktore mielismy okazje wysluchac. Wszyscy, ktorych mielismy okazje spotkac byli tak nieprawdopodobnie ludzcy, bez zadnego udawania, bez zadnych wymuszonych usmiechow... Dziekujemy Wam Rosjanie!