Przejechalismy slynna 'Droge Troli' oraz dalsza czesc trasy w kierunku Fiord Geiranger. Juz wtedy widoki byly niesamowite! To byl tylko poczatek!
Nastepnie skrecilismy na droge nr. 258, ktora w polowie jest szutrowka i w polowie asfaltem. W wiekszosci przebiega miedzy osniezonymi gorami.. Trasa wiedzie ostrymi serpentynami. Najwieksze wrazenie robia odcinki na scianach skalnych, przy ogromnych wodospadach. To najbardziej widowiskowa, jak dotad, trasa w Norwegii!!!
Fiord Geiranger to takie miejsce, przy ktorym zatrzymuja sie tlumy turystow. Mimo to warto poswiecic mu chwile czasu. Najlepiej przybyc tam po godz. 20 - jest pusto i mozna podziwiac to miejsce w promieniach zachodzacego slonca...
Teraz rozbilismy namiot nad wysokogorskim jeziorem. Jestesmy 1.5m od nieskazitelnie czystej wody. Brak slow, aby opisac piekno tego miejsca.
Na kazdym kroku natrdfiamy tutaj na takie widoki, ze chcialoby sie zostac na dluzej... Kilka dni co najmniej...
Tak naprawde trzeba tu byc, aby sie przekonac o ich wyjatkowosci. Inaczej sie tego nie odczuje.
Te tereny to sielanka. Wzdluz drogi stoja drewniane, kolorowe chatki, na wzor szwajcarskich; sa porosniete na dachach wysoka trawa. W tle pasa sie brazowe krowy i owieczki. Sa takze zaprzegowe konie. W tle slychac szum wodospadow.
Jednym z miast, przez ktore przejezdzalismy bylo wczesniej wspomniane Geiranger. W zatoce cumowaly kolosalne promy. Wszyscy zatrzymywali sie, aby zrobic im zdjecie. To istne 5-cio gwiazdkowe hotele na wodzie. Byly wielkie jak 10-cio pietrowy blok z balkonami. Mialy nawet kino na swiezym powietrzu.
Sa pewne miejsca w Norwegii, ktore sa nudne, ale dla niektorych miejsc warto poswiecic kilka dni, a tym bardziej poczekac na ladna pogode. Slonce tworzy tu niesamowita palete barw, ktorej nie sposob dostrzec podczas pochmurnego dnia.
Dla nas dzisiaj swiecilo slonce :-)