wtorek, 28 lipca 2009

Nordkapp




Test wytrzymalosciowy zakonczony!

Wczoraj okolo poludnia po zlozeniu namiotu ruszylismy z campingu! Na sniadanie znowu kawior - na bogato ;-)!

Jezdzenie glowna trasa nie jest w naszym stylu, dlatego szybko zjechalismy z E6 na droge nr 98. W Tana Bru zrobilismy duze zakupy jedzeniowe oraz wpadlismy do sklepu motocyklowego (Honda, jakze by inaczej) po olej do Vigora. To zajelo nam sporo czasu.

Trasa 98 przebiega wzdluz fiordow. Jest bardzo malownicza, ale tez waska i kreta! Z tego powodu znacznie wydluzyla sie nasza podroz. Po kolacji na stacji benzynowej w Lakselv mielismy duze watpliwosci czy dojedziemy na Nordkapp. Wkoncu byla juz 11 wieczorem! Postoje na sesje zdjeciowe, wymiana oleju w Vigorze na stacji Shell po drodze, to wszystko spowolnilo nas bardzo. Juz wtedy bylismy padnieci! Wkoncu wstalismy 14 godz. wczesniej i zaczelismy zwijac nasz oboz!
Zycie motocyklisty endurance to nie bajka! Dlatego walnelismy po kolejnym Red Bulu i w droge! Zostalo nam tylko 200km!

Na ok 100 km przed polwyspem musielismy sie zatrzymac: zatrucie pokarmowe Piotra i nasze wyziebienie wymagalo napicia sie cieplej herbaty... 1:00 w nocy i palnik naszej kuchenki wesolo szumi na przydrozmym parkingu. Drewniane lawki sa na tyle wygodne ze pozwalamy sobie na 5 minutowa drzemke. Woda sie zagotowala - pora wstawac!

Jedziemy dalej. Trzeba bardzo uwazac na renifery pasace sie wzdluz drogi. Szczegolnie te mlode, nieprzywykle do pojazdow, wbiegaja przed motocykl na swoich wielkich kopytkach w poszukiwaniu mamy...

Zaczynaja sie tunele. Najwazniejszy z nich ma 8,5 km i jest wydrazony w skale 212 metrow pod dnem morskim. Laczy on wyspe z ladem - stad w nazwie 'przyladek Polnocny'. Przejazd tym tunelem to niezapomniane przezycie! Najpierw dlugi zjazd w dol we mgle, wilgoci i zimnie, aby potem rozpoczac wspinaczke w kierunku wylotu.
Wentylatory, reflektory i nasze zmeczenie poteguja wrazenia. Czujemy sie jak zaloga Startrek lecaca gwiezdnym tunelem. Wkoncu jest wylot! Zostalo nam jeszcze kolo 35km. Ostatnie kilometry to przepiekny spektakl natury. Wschodzace slonce, chmury, deszcz i tecza o 3:00 nad ranem powoduja, ze mimo skrajnego wycienczenia, odkrecamy manetki, zeby nacieszyc sie pokonywanymi zakretami! Jeszcze kilka zdjec, ujec do filmu i jest - w oddali widac globus! To Nordkapp! Wszyscy spia. Przebijamy sie za parkingi i podjezdzamy pod sam globus. Obowiazkowa sesja zdjeciowa z rowerzystami w tle (czekali 2 dni na poprawe pogody) i mozemy wracac...
Jest juz po 4:00 rano, a my jestesmy na nogach (bardziej w siodlach) od 19 godz. Pora znalezc miejsce na spanie. Po zjechaniu z przyladka znajdujemy budke wodopoju i tam zostajemy. Jestesmy juz tak zmeczeni, ze nie mamy sily rozbijac namiotu. Wiazemy linke miedzy motocyklami, na nia narzucamy foliowa plachte, ktora ma nas uchronic przed deszczem i sami kladziemy sie na folii NRC.

Padajacy intensywnie deszcz i zimno powoduja, ze zwlekamy sie i pakujemy w ulewie, zeby poszukac lepszego miejsca do spania!

Czujemy sie jak po najgorszych torturach. Przejezdzamy jeszcze 30 km do stacji benzynowej. Dochodzi 7:00 zaraz ja otworza!

Po cieplym posilku i kawie, nasze zwloki wsiadly na motocykle i przejechaly 1km do pobliskiego hostelu. Wnieslismy bagaze do pokoju i zgon! Byla 8:15... i minelo prawie 24 godziny od pobudki.

Wstalismy o 15:00! Kolejne newsy w nastepnym wpisie.